"Opowieść o Kullervo" J.R.R. Tolkien
"Opowieść o Kullervo" to rzecz tylko dla miłośników twórczości angielskiego pisarza i rozpatrywana może być jedynie w kategoriach ciekawostki literackiej. Ciekawostki, gdyż jest to najwcześniejszy znany utwór Tolkiena, powstały jeszcze za jego studenckich czasów.
"Opowieść o Kullervo" to raptem 30 stron niekompletnego, nieukończonego tekstu będącego rozwinięciem przygód jednego z bohaterów fińskiej epopei, "Kalevali". Kullervo to postać na wskroś tragiczna, to gwałtownik opanowany rządzą zemsty, która doprowadzi go do fatalnego finału. Postać to o tyle ważna, że najprawdopodobniej na niej wzorował się autor tworząc najtragiczniejszego bohatera Sródziemia: Turina Turambara, znanego z powieści "Dzieci Hurina".
Nie sposób nie wspomnieć tu o samej "Kalevali", od której - jak wyznał Tolkien - wszystko się zaczęło. Zaczęła się fascynacja mitami i legendami, a także pierwsze próby ich kreatywnego przetwarzania. Zaczęła się fascynacja obcym, niemal egzotycznym językiem. Język ten tak zaabsorbował młodego studenta, że omal nie zawalił przez niego kilku egzaminów. I choć Tolkien nigdy nie opanował języka "Kalevali", to echo tego języka słychać w stworzonym później przez niego języku elfów, któremu najbliżej właśnie do fińskiej mowy.
Lektura obowiązkowa dla tych, których fascynuje osoba Tolkiena. Pozostałych raczej nie zaciekawi.
"Opowieść o Kullervo" to raptem 30 stron niekompletnego, nieukończonego tekstu będącego rozwinięciem przygód jednego z bohaterów fińskiej epopei, "Kalevali". Kullervo to postać na wskroś tragiczna, to gwałtownik opanowany rządzą zemsty, która doprowadzi go do fatalnego finału. Postać to o tyle ważna, że najprawdopodobniej na niej wzorował się autor tworząc najtragiczniejszego bohatera Sródziemia: Turina Turambara, znanego z powieści "Dzieci Hurina".
Nie sposób nie wspomnieć tu o samej "Kalevali", od której - jak wyznał Tolkien - wszystko się zaczęło. Zaczęła się fascynacja mitami i legendami, a także pierwsze próby ich kreatywnego przetwarzania. Zaczęła się fascynacja obcym, niemal egzotycznym językiem. Język ten tak zaabsorbował młodego studenta, że omal nie zawalił przez niego kilku egzaminów. I choć Tolkien nigdy nie opanował języka "Kalevali", to echo tego języka słychać w stworzonym później przez niego języku elfów, któremu najbliżej właśnie do fińskiej mowy.
Lektura obowiązkowa dla tych, których fascynuje osoba Tolkiena. Pozostałych raczej nie zaciekawi.
 |
| "Opowieść o Kullervo" J.R.R. Tolkien, Prószyński i S-ka, 2016 |
Myślałam nad tym żeby przeczytać, ale jednak stwierdziłam, że sobie odpuszczę. Przeczytałam parę opinii i stwierdziła, iż jest tam za dużo pani Verlyn Flieger. ;)
OdpowiedzUsuńHmm, coś w tym rzeczywiście jest ;) choć pani Flieger nie pisze znów tak źle :) Najciekawszy w tej książce jest wykład Tolkiena na temat "Kalevali" - i to mogę z czystym sercem polecić.
Usuń