"Pogrzebany olbrzym" Kazuo Ishiguro

Już od dosyć dawna żadna książka nie wciągnęła mnie tak jak ta powieść urodzonego w Japonii noblisty. Kunszt z jakim autor snuje swą opowieść, a także niezwykła aura jej towarzysząca, sprawiają, że od "Pogrzebanego olbrzyma" dosłownie nie sposób się oderwać.

Wraz z bohaterami przemierzamy łagodne krajobrazy Brytanii, gdzie wciąż jeszcze można znaleźć żywe ślady panowania legendarnego króla Artura. Spotkamy jego rycerzy, przemierzymy miejsca, gdzie walczyła jego armia, a nawet doświadczymy czaru rzuconego przez najsłynniejszego maga tamtych czasów - Merlina. Ale niech nas nie uśpi melancholia skąpanego w ciepłych deszczach krajobrazu, ani wręcz sentymentalny język powieści. Tu wciąż nocą grasują nieobliczalne ogry, snują się upiorne zjawy, pokój między wioskami jest iluzją, a gdzieś w górach czai się najprawdziwszy smok. I jest jeszcze coś. Coś, co wisi w powietrzu, co nie pozwala normalnie żyć. To mgła niepamięci - mistyfikacja, którą strona po stronie będziemy odkrywać.

Ta stylizowana na baśń, a może legendę, powieść niesie ze sobą wiele uniwersalnych refleksji, które jednak nie są powiedziane wprost, lecz trzeba je niejako wyłuskać z tekstu. Mamy tu rozważania o miłości i przemijaniu, o zemście i przebaczeniu, powinności  i wierności samemu sobie. Ale ta najważniejsza refleksja dotyczy pamięci i zapominaniu. Autor stawia nam pytanie: Czy dla dobra ogółu  i utrzymania cennego pokoju można wymazać ciemne karty historii? Jak wyglądałoby nasze życie i nasza miłość, gdyby wyrzucić z pamięci przeżyte chwile, te dobre i te złe, i kurczowo trzymać się tylko teraźniejszości? Czy to wciąż byłoby życie? Czy to wciąż byłaby miłość?

Warto zmierzyć się z tymi pytaniami. Warto dać się ponieść nostalgicznemu rytmowi "Pogrzebanego olbrzyma" i spróbować odgadnąć dalsze losy bohaterów ginące w gęstej mgle otwartego zakończenia powieści.






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Białe. Zimna wyspa Spitsbergen" Ilona Wiśniewska

"Ósme życie (dla Brilki)" Nino Haratischwili