Posty

"Pogrzebany olbrzym" Kazuo Ishiguro

Obraz
Już od dosyć dawna żadna książka nie wciągnęła mnie tak jak ta powieść urodzonego w Japonii noblisty. Kunszt z jakim autor snuje swą opowieść, a także niezwykła aura jej towarzysząca, sprawiają, że od "Pogrzebanego olbrzyma" dosłownie nie sposób się oderwać. Wraz z bohaterami przemierzamy łagodne krajobrazy Brytanii, gdzie wciąż jeszcze można znaleźć żywe ślady panowania legendarnego króla Artura. Spotkamy jego rycerzy, przemierzymy miejsca, gdzie walczyła jego armia, a nawet doświadczymy czaru rzuconego przez najsłynniejszego maga tamtych czasów - Merlina. Ale niech nas nie uśpi melancholia skąpanego w ciepłych deszczach krajobrazu, ani wręcz sentymentalny język powieści. Tu wciąż nocą grasują nieobliczalne ogry, snują się upiorne zjawy, pokój między wioskami jest iluzją, a gdzieś w górach czai się najprawdziwszy smok. I jest jeszcze coś. Coś, co wisi w powietrzu, co nie pozwala normalnie żyć. To mgła niepamięci - mistyfikacja, którą strona po stronie będziemy odkrywać.

"Niewidzialni" Roy Jacobsen

Obraz
Gdy przyjrzymy się mapie Norwegii, zauważymy, ze jej wybrzeże przyozdobione jest licznymi wyspami. W rzeczywistości są ich tysiące, a jedną z nich jest niewielka Barroy. Całą społeczność Barroy stanowi pięcioosobowa rodzina. Życie mieszkańców jest skromne i pełne trudu, a przez to piękne. Utrzymują się głównie z tego, co zrodzi im ten okruch ziemi wydarty falom Morza Norweskiego. Mają niewielki inwentarz, zarzucają sieci, wydobywają torf, zbierają ptasie jaja i puch. Czasem łaskawe morze wyrzuci im na brzeg jakieś szczątki rozbitych łodzi, kłody drzew i inne skarby, których zgodnie z prawem stają się właścicielami. Czasem podejmują dorywczą lub sezonową pracę gdzieś na stałym lądzie lub na znaczniejszych wyspach. Tylko wtedy, kiedy naprawdę muszą, zaglądają na portowe wybrzeże, gdyż dla nich prawdziwe życie toczy się na Barroy, poza nią wszystko jest zbyt cukierkowe, mniej prawdziwe i niewarte większej uwagi. "Niewidzialni" to w znacznej mierze opis codziennych czynności bo

"Opowiadania bizarne" Olga Tokarczuk

Obraz
"Opowiadania bizarne" - czyli opowiadania dziwne, śmieszne, niezwykłe - można odebrać jako próbę zmierzenia się autorki z dziwacznością świata przy użyciu krótkiej formy literackiej. Otwartym pozostaje pytanie, czy bizarny jest sam świat, czy tylko to, co my z nim robimy? A może owa dziwaczność rodzi się tylko w naszych głowach i w naszym postrzeganiu rzeczywistości... Całość tworzy dziesięć opowiadań, bardzo różnorodnych tematycznie, których cechą wspólną jest to, że są znakomicie napisane, a kunszt pisarski Olgi Tokarczuk skupia się w nich jak w soczewce. Rzeczywistość w nich przedstawiona to rzeczywistość, która nas zaskakuje, czasem śmieszy, czasem przeraża, trudno uznać ją za swoją, trudno oswoić, gdyż często w groteskowy sposób wymyka się ona naszej logice. Z obawą, ale i ciekawością, autorka spogląda w przyszłość i niektóre opowiadania są jak takie dziurki od klucza, przez które zaglądamy w świat naszej, może wcale nie tak odległej przyszłości - sztuczna inteligencj

"Jeden z nas" Åsne Seierstad

Obraz
W zapadającej w pamięć scenie z filmu "Incepcja" główny bohater pyta: Jaki pasożyt jest najbardziej żywotny? Wirus? Bakteria? Glista? I odpowiada: Idea. Gdy idea zagnieździ się w umyśle, nie da się już jej usunąć. Taka właśnie idea pewnego dnia zagnieździła się w głowie Andersa Breivika, samotnika i narcyza z Oslo, później neonazisty i mordercy. Mówią, że kluczem do zrozumienia postępowania dorosłego człowieka jest jego dzieciństwo, dlatego też norweska pisarka swoją książkę rozpoczyna od opisu pierwszych lat życia Breivika. I mimo że dosyć wnikliwie opisuje te lata, to jednak nie stawia żadnej konkretnej diagnozy, pozostawia siebie i czytelnika z dramatycznym pytaniem: Dlaczego? Reportaż ten w znacznej części czyta się jak jakąś sensacyjną powieść lub thriller, w którym napięcie wzrasta z rozdziału na rozdział. Aż trudno uwierzyć, że to, co dzieje się kartach książki, wydarzyło się naprawdę, choć finał wszyscy znamy. Poraża opis masakry na wyspie Utoya. Przeraża zachowanie

"Ucho igielne" Wiesław Myśliwski

Obraz
Pewnie, że nie jest to ta najlepsza książka Myśliwskiego. Trudno oczekiwać po blisko dziewięćdziesięcioletnim pisarzu, że oto właśnie w tym momencie napiszę powieść swojego życia. Ale bez obaw, Myśliwski to Myśliwski i "Ucho igielne" poziom trzyma, i brzmi tym, jakże dobrze znanym, niepowtarzalnym, czystym tonem, jaki tylko on potrafi wydobyć ze słów. Bądźmy wdzięczni, że pisarz nie udał się na pisarską emeryturę i zechciał kolejny raz podzielić się z nami swoim literackim kunsztem. W "Uchu igielnym" starzejący się profesor historii swobodnie snuje opowieść o swoim życiu, w której jest miejsce i na poważną refleksję, i na ciepły, rozbrajający humor. Powtarzającym się motywem tej narracji są spotkania, a nierzadko i konfrontacje, starości z młodością. Ta pierwsza patrzy na tę drugą z góry, choć pewnie jej zazdrości. Dla młodości zaś starość wydaje się czymś bardzo odległym, czymś, co chciałoby się wyrzucić ze świadomości. I wcale nie jest tak, że starość jest dopeł

"Białe. Zimna wyspa Spitsbergen" Ilona Wiśniewska

Obraz
"Największa wyspa Norwegii , położona w archipelagu Svalbard , na Morzu Arktycznym . Powierzchnia ok. 39 tys. km², górzysta , w dużej mierze pokryta lodowcami . Populacja około 3 tys. mieszkańców". Takie informacje podaje nam Wikipedia, gdy wpiszemy w wyszukiwarkę hasło Spitsbergen. A czego dowiemy się o tej zamarzniętej ziemi z książki Ilony Wiśniewskiej? Fakty geograficzne, przyrodnicze czy historyczne są tutaj tak umiejętnie wplecione w tekst, że czytelnik niemal w ogóle ich nie dostrzega. Ale one są. Zostają w głowie. P rzepuszczone, p rzefiltrowane  przez ludzkie doświadczenie. Gdyż "Białe" to reportaż nie tyle o miejscu, co raczej o ludziach, którzy na Spitsbergenie mają swój dom - niektórzy na stałe, inni sezonowo, a jeszcze inni tylko na dzień lub dwa. Wiśniewska w ich imieniu snuje opowieści, czasem niesamowite, czasem zabawne, bolesne lub takie, których główną osią jest myśl: jak przetrwać i nie zwariować.  Przyroda. To ona tutaj przyciąga przybyszów.

Italo Calvino "Jeśli zimową nocą podróżny"

Obraz
Tę książkę włoskiego pisarza można, a nawet trzeba, potraktować jako pewnego rodzaju eksperyment przeprowadzony na czytelniku i z czytelnikiem. Muszę przyznać, że autor kompletnie mnie zwiódł, gdyż po książce posiadającej tak sugestywny tytuł, spodziewałem się czegoś zupełnie innego. A tymczasem chodziło o grę, zabawę konwencją, o puszczenie oka do literackiego świata. Ale, co trzeba podkreślić, w tej quasi-zabawie chodzi o poważną refleksję nad sensem pisania i czytania. Spróbujmy omówić najważniejsze kwestie poruszone przez Italo Calvino. Para bohaterów, Czytelnik i Czytelniczka, tropi nie dokończone powieści, które urywają się w kulminacyjnym punkcie, i które w wyniku mało prawdopodobnego łańcucha zdarzeń wpadają w ich ręce. Tak w telegraficznym skrócie można streścić "Podróżnego". Mamy tu więc szkatułkową koncepcję wielu opowieści w jednej. To coś jakby "Baśnie z tysiąca i jednej nocy" w wersji niemal absurdalnej. Tutaj początkiem nowej historii może być każde