"Guguły" Wioletta Grzegorzewska

Nie wiem, czy potrafię obiektywnie ocenić książkę, która tak bezbłędnie przeniosła mnie w czasy mojego dzieciństwa i młodości. Główna bohaterka, której oczami oglądamy peerelowską wieś, to niemal moja rówieśniczka, a miejsce akcji, czyli Jura Krakowsko-Częstochowska, to - patrząc z mojej perspektywy - kraina za miedzą.
Na "Guguły" składają się krótkie, intrygujące rozdziały napisane niezwykle zmysłowym i plastycznym językiem, ocierającym się często o poetycką prozę. Autorka umiejętnie maluje słowami swoje obrazy - raz przypominają one płótna impresjonistów, raz naturalistów. Oglądamy tu rzeczywistość nabrzmiałą od dźwięków, zapachów i barw, przyciemnioną z lekka mroczną dla młodego człowieka sferą religii i erotyki. I to właśnie urzekło mnie w tej książce najbardziej: opis pierwszych, dziecięcych i młodzieńczych, wypraw w świat. W świat, który nęci i wabi, czasem śmieszy, czasem przeraża, a nierzadko sprawia nieznośny ból. Świat ten jest już dojrzały, soczysty jak wnętrze arbuza, i tylko my, gdzieś w środku, wciąż niegotowi, wiecznie zieloni - jak te guguły.
Jak dla mnie najwyższa ocena. Książka niezwykła, której smak można jedynie porównać z tamtym niezapomnianym smakiem jabłek kradzionych z ogrodu sąsiada.

"Guguły" Wioletta Grzegorzewska, Czarne, 2014

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Pogrzebany olbrzym" Kazuo Ishiguro

"Białe. Zimna wyspa Spitsbergen" Ilona Wiśniewska

"Spróbuj opiewać okaleczony świat..." Adam Zagajewski