"Metro 2033" Dmitry Glukhovsky

Oto Moskwa po wojnie nuklearnej, a raczej to, co z niej zostało. A zostało niewiele. Ocaleli tylko ci, którzy w chwili wybuchu znaleźli się szczęśliwie (?) w podziemiach stołecznego metra. Znane nam formy życia przestały istnieć, a ich miejsce zajęły nowe - potworne, wynaturzone, zmutowane. Ziemia, zniszczona ręką człowieka, obróciła się przeciwko niemu. Życie na powierzchni stało się niemożliwe, toczy się jedynie w arteriach moskiewskiego metra.
Za największy atut tej książki uważam jej wyjątkowy klimat - duszny, klaustrofobiczny, psychodeliczny. Dreszcze przechodzą nam po plecach, gdy przemierzamy podziemne tunele pogrążone w wilgotnym mroku albo gdy razem ze stalkerami wychodzimy na powierzchnię, a tu czeka zawsze to samo: nieustanne zagrożenie. Ta książka straszy, ale raczej nie elementami znanymi z horrorów, a bardziej ponurym obrazem wegetacji ostatniej garstki ludzkości. Bo czy niestrasznym jest świat, w którym środkiem płatniczym są wojskowe naboje?
Z jednej strony czujemy pewien rodzaj sympatii i podziwu dla tych, którym mimo wszystko jakoś udało się zorganizować życie w tak ekstremalnych warunkach, ale z drugiej strony z przerażeniem obserwujemy, jak w świecie pozbawionym blasku słonecznego na nowo rodzą się zbrodnicze ideologie - nazizm i komunizm.
Pełno tu gorzkich, ale trafnych refleksji na temat ludzkich zachowań - tych zbiorowych, jaki i indywidualnych. Jedyną nadzieję autor widzi już tylko w jednostce. Społeczeństwo przegrało.
"Metro 2033" trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. I warto dotrwać do tej ostatniej, choćby po to, by przekonać się, że gorzkie zakończenie jest jedyną rzeczą, której tak naprawdę możemy być pewni.



"Metro 2033" Dmitry Glukhovsky, Insignis, 2015

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Pogrzebany olbrzym" Kazuo Ishiguro

"Białe. Zimna wyspa Spitsbergen" Ilona Wiśniewska

"Spróbuj opiewać okaleczony świat..." Adam Zagajewski