"Opowiadania zebrane" Gustaw Herling-Grudziński

"Gdyby nie było w życiu ludzkim na ziemi rzeczy, wobec których nasza wyobraźnia rozkłada ręce, musielibyśmy w końcu złorzeczyć rozpaczy przenikającej literaturę, zamiast szukać w jej utworach nadziei". Myślę, że te słowa zaczerpnięte z "Wieży" są kluczowe, by zrozumieć całokształt twórczości Herlinga-Grudzińskiego, pisarza, który nie boi się zadawać trudnych i niepokojących pytań.
W większości opowiadań zanurzamy się wraz z autorem w tajemnicę cierpienia i samotności.
Cierpienie jest tu cierpieniem porażającym, a samotność jest samotnością totalną, której ostateczną granicą jest to, gdy człowiek zaczyna bać się samego siebie i od samego siebie pragnie uciec. Autor słusznie zauważa, że sens cierpienia pozostanie na zawsze zakryty przed wiecznie pielgrzymującym człowiekiem; nawet Biblia, do której często się odwołuje, nie daje odpowiedzi na ten temat. Czy doświadczamy bólu tylko po to, by życie nie było pozorem życia?
Często poruszanym tematem jest problem zła. Zło nie jest tu ukazane jako brak dobra, ale jako odrębna, w pełni autonomiczna, nierzadko tryumfująca siła, zdolna obrócić w proch egzystencję jednostki i ziemskie królestwa.
Cechą charakterystyczną tych opowiadań jest ich otwartość, która daje dużą przestrzeń do interpretacji. Nie otrzymamy tu łatwego pocieszenia (czy w ogóle je otrzymamy?), lecz przeciwnie: pisarz do końca i bez reszty pozwoli wybrzmieć naszym największym lękom i niepokojom.
Jak to z takimi zbiorami bywa, mamy tu opowiadania lepsze i gorsze, takie, które być może na zawsze zostaną w pamięci i takie, które pewnie szybko się z niej ulotnią. Do najlepszych zaliczyć można z pewnością wspomnianą już na początku "Wieżę", która dla mnie jest wzorcem opowiadania, mistrzowskim przykładem na to, jak w krótkiej formie umieścić trzy wzajemnie się uzupełniające wątki. Nie sposób nie wspomnieć o przejmującym "Piętnie", opowiadającym o ostatnich dniach życia Warłama Szałamowa, czy też o szczególnie burzących nasz spokój dwóch opowiadaniach: "Święty Smok" i "Krótka spowiedź egzorcysty". Ale największe wrażenie zrobiło na mnie opowiadanie "Pieta dell'Isola", które jest jak esencja kilkusetstronicowej powieści, zawierająca przepiękny opis południowej wyspy i związanego z nią przez swój tragiczny los człowieka.
Wiele kartek tego zbioru musiałem przerzucić, by trafić na nikłe światło pocieszenia, a jest nim to zdanie: "Boskie jest w nas tylko to: siła Nadziei, którą wyraża nawet - a może tym gwałtowniej - siła rozpaczy". Zdanie, w którym Nadzieja pisana jest dużą literą, a rozpacz małą. Tylko tyle.

"Opowiadania zebrane" Gustaw Herling-Grudziński, W drodze, 1990


Komentarze

  1. Ambitna lektura. Bardzo. Już gdzieś czytałem o złu, które nie jest tylko zwyczajnym brakiem dobra. Chyba u Zofii Posmysz. To chyba normalne u osób, które przeżyły obozy i łagry. Spostrzegawczy jesteś i bardzo wnikliwy w czytaniu, skoro w tym jednym zdaniu, w sposobie jakim je napisano, zauważyłeś pocieszenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Myślę, że zauważyłem je, ponieważ cały czas je wyglądałem. Masz rację, to bardzo ambitne teksty, a to, co o nich napisałem, jest tylko cząstką bogactwa ich znaczeń i możliwości ich interpretacji. Pozdrawiam :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Pogrzebany olbrzym" Kazuo Ishiguro

"Białe. Zimna wyspa Spitsbergen" Ilona Wiśniewska

"Spróbuj opiewać okaleczony świat..." Adam Zagajewski