"W ciemność" Cormac McCarthy

Cormac McCarthy, mistrz brudnego realizmu, znów mnie sponiewierał.
Dla tych, którzy nie czytali jego książek i nie wiedzą, jak wygląda ten brudny realizm w jego wykonaniu, krótki fragment: "Poniżej strumienia stał szkielet drewnianego wychodka, z którego część desek wyrwano na podpałkę. Pod sufitem ustępu wisiało gniazdo szerszeni, przypominające ohydne papierowe jajo".
Trudno dociec, co w tej powieści jest istotniejsze - opowiedziana historia, czy też to, jak jest ona podana, jak straszne tła domalowuje do przedstawionych wydarzeń amerykański pisarz.
Jest tutaj coś z Szekspirowskiego "Makbeta", gdzie jeden zły czyn pociąga za sobą całą lawinę nieszczęść, a popełniona zbrodnia niszczy nie tylko ofiarę i sprawcę, ale i zatruwa całą społeczność. Jest też coś z kafkowskiego klimatu osaczenia, gdzie człowiek podlega nieznanej, złowrogiej sile. Bohaterowie na pytanie dokąd idą, odpowiadają, że przed siebie, a tak naprawdę staczają się coraz niżej, w coraz głębsze kręgi ziemskiego piekła. Szukają oni siebie nawzajem, ale nie potrafią się odnaleźć, gdyż zwyczajnie brak w nich dobra. Mieszkają w odrażających domach, będących odzwierciedleniem ich sczerniałych dusz, w których na zawsze zagnieździł się mrok. Ludzie ci nigdy nie zaznają spokoju. Podobny ludzkim wnętrzom jest świat przyrody - niepokojący, niegościnny, pełen oszalałych zwierząt, krzykliwych ptaków i rwących rzek. To świat, który nigdy nie zazna spokoju. Obrazu dopełniają pojawiające się w nurcie tekstu pełne grozy symbole - pasterz porwany w przepaść przez spłoszone stado świń, niewidomy pielgrzym nieświadomie kierujący swe kroki na drogę wiodącą wprost w bagno...
Chyba największym wyzwaniem dla czytelników McCarthy'ego jest próba znalezienia w jego prozie choć cienia nadziei. Co mogłoby nią być tutaj? Jakieś światełko jest w postawie matki, która dźwigając piersi nabrzmiałe od pokarmu uparcie szuka zabranego jej noworodka. Ale cóż może iskra matczynej miłości w tak mrocznym świecie?
Przerażająca jest to lektura, a po jej skończeniu jakże na miejscu wydają się być słowa wypowiedziane przez jednego z bohaterów: "Ja żem widział takie okropności, że nie wiem, jak Bóg na ich widok nie zgasił słońca i nie odwrócił się od nas".


"W ciemność" Cormac McCarthy, Wydawnictwo Literackie, 2011

Komentarze

  1. Przyznaję McCarthy'ego jeszcze nie miałam okazji czytać. Co od tego autora polecałbyś na początek? Czy nie ma to żadnego znaczenia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba dobrze to ujęłaś: nie ma to znaczenia. Ja zaczynałem od "Drogi", która tyleż mnie przeraziła, co zachwyciła, i którą uważam za jedną z najważniejszych książek, jakie czytałem. Wiesz, to są takie książki, które trudno się poleca, bo po prostu przerażają. Gdy poleciłem "Drogę" jednej osobie, po przeczytaniu napisała do mnie: Dzięki Poczytalny ze tę traumę.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Pogrzebany olbrzym" Kazuo Ishiguro

"Białe. Zimna wyspa Spitsbergen" Ilona Wiśniewska

"Niewidzialni" Roy Jacobsen